12 października, Wilkins w Pensylwanii – dzień zaczął się tak, jak każdy inny. Pracownicy nocnej zmiany wracają do domów, a ich koledzy biorą się do pracy. Dwóch pracowników kolei dostaje informację, że należy skierować jeden z pociągów na inne tory, bo trasą do Olean w Nowym Jorku ma jechać wycieczka szkolna. Czeka ich sporo pracy – 777 to potężny pojazd. Chcąc oszczędzić sobie roboty podejmują fatalną w skutkach decyzję o pojechaniu na skróty. Szybciej nie znaczy bezpieczniej, zwłaszcza jeśli chodzi o nowoczesny, skomputeryzowany pociąg składający się z trzydziestu dziewięciu wagonów… 200 mil dalej, w Brewester, 12 października również zaczął się tak, jak zawsze. Nocna zmiana dopijała kawę, a ich koledzy brali się do pracy. Frank Barnes, kierownik pociągu, dowiedział się, że przyjdzie mu pracować z początkującym konduktorem, Willem Colsonem. Nie jest zachwycony, ale trzyma język za zębami. Kiedy 1206 (potężny, sześciosilnikowy pociąg) rusza w trasę, Frank daje Willowi do zrozumienia, że dwadzieścia osiem lat doświadczenia to dużo dłużej, niż cztery miesiące w zawodzie. Ani w Wilkins, ani w Brewester nikt nie podejrzewa, że po spokojnym poranku zacznie się szalone popołudnie, a dwaj zwykli mężczyźni okażą się bohaterami. |